Naczelnik Powiatu mławskiego w okresie zaborów – niejaki Gorodeckij, rządził się jak prawdziwy satrapa. Gdy wszystkie źródła wyciągnięcia pieniędzy się wyczerpały chwilowo, posyłał Gorodeckij na plac kogoś z palikami i taśmami i udawał, że coś mierzy. Wówczas zawsze ciekawi Żydzi zaraz zainteresowali się, co to będzie, a on im opowiadał, że przenosi targi z Rynku na inne miejsce. Żydzi składali 200-300 rubli, mierniczy przerywał komedię i targi pozostawały tam, gdzie są dzisiaj.